Codziennik

Po wczorajszym koncercie....

Wczorajszy koncert Pawła Orkisza zagraliśmy w trio; na basie pięknie „przechadzał się” muzyk jazzowy Jan Gonciarczyk z Wieliczki, ja byłem odpowiedzialny za gitarę solowo-smakową, a nad wszystkim wokalnie i gitarowo czuwał Paweł.Troszkę nerwów przed koncertem sprawił sprzęt nagłaśniający, ale sprawna ręka akustyka-Krzysia Bulka wprowadziła spokój.Przy pełnej widowni i świecach ten wieczór zaduszek poetyckich wypadł uroczo.

Miło było grać Leśniczówkę, Jaworzynę i wiele innych utworów. Na życzenie publiczności były też Przechyły, Majster Bieda…..długo by wymieniać. Koncert skończył się pięknym utworem „Gdy nie zostanie po mnie nic” .Białe róże i aplauz publiczności to podziękowanie dla nas za ten wieczór, pełen magii i wspomnień (Reiser, Kotarba, Bellon...) o tych których już nie ma z nami, ale są i będą ich piosenki,nasza pamięć i wspomnienia.