Codziennik

I po owocnym urlopie..

…ale, po kolei. Najpierw był koncert nad Soliną „Memoriał W. Malinowskiego”- zagraliśmy wraz z P.Orkiszem w duecie, później wieczorne pływanie znanym już jachtem „Zośka”po Solinie, co prawda na silniku, bo noc, bo nie wolno, ale i tak było super. Następny dzień (niedziela)graliśmy w Cerkwi w Łopiance zaraz po Trapistach. Ponoć przepięknie, ponieważ dostaliśmy zaproszenie do oprawy muzycznej całej uroczystości w przyszłym roku. Po Mszy Św. pędem do Nowego Sącza- Łazy Biegonickie, gdzie zagraliśmy na typowym wiejskim

festynie jak to mówił Shrek „…jakoś poszło..”. Pilny powrót w Bieszczady -Dołżyce k/Cisnej ,aby zdążyć na koncert „Rozsypaniec” poprzednio impreza nosiła nazwę „Bieszczadzkie Anioły”. Kilka słów po koncercie z Tolkiem Murackim i Mirkiem Czyżykiewiczem (spotkanie po latach). Przed odjazdem zasmakowaliśmy swojskiej kiełbasy wędzonej przez kapitana wspomnianego wcześniej jachtu „Zośka”, no po prostu miód w ustach. W czwartek koncert w Kurantach „ Lato w Balladach” zagraliśmy w trio, dołączył Jarosław Miszczyk.

Od soboty graliśmy już w pełnym składzie osobowym i instrumentalnym, czyli: gitara, fortepian, gitara i bas. W samo południe zagraliśmy koncert na imprezie„Pożegnanie lata w Szczawie”, zdarzyło się tam spotkać Tomka Wachnowskiego (lubię jego twórczość).Po bisach pognaliśmy do Sułkowic k/Andrychowa aby na imprezie „Turystyczne Śpiewogranie” w późnych godzinach wieczornych zagrać i zaśpiewać takie przeboje jak „Zagapiłem się na życie”, ”Przechyły” czy też „Nie ma na świecie sprawiedliwości”.

O świecie w niedzielę, czy też bardzo wczesnym rankiem znów w trasę tym razem Wola Michowa tam zagraliśmy na uroczystym poświęceniu dzwonu w kościółku, a później na odpuście zagraliśmy koncert „Pieśni Słoneczne”.Miałem przyjemność zaznajomić się z Marysią, Izą i Rafałem -artyści pełnym wnętrzem. Całkiem prawdopodobne, iż wynikną muzyczne następstwa z owej znajomośći.Dzięki tej znajomości poznałem fotografa z sercem sami popatrzcie na stronę: www.gosiajanik.com.

Po koncercie, wieczorne biesiadowanie, jazda konna i w poniedziałek trza było wracać do grodu Kraka. Wrzesień zapowiada się równie imponująco jeśli mówimy o koncertach. Przed nami : Krzyżanowice, Łódź, Warszawa, Nowy Sącz, Kraków………pewnie napiszę coś dopiero z końcem miesiąca, po tych wszystkich bieganinach. Namiastkę w/w rozjazdów zamieszczam w dziale FOTKI. Pozdrawiam i dziękuję za e-maile.Piotr