Codziennik

Bez Ciebie

Lipiec jak dywan,jakich nie bywa często ostatnio –płowo-zielony dywan zdobiony słońcem dostatnio.Pejzaż gorący rżysk i stygnących gwiazd w zimnym niebie –smutku, co zawisł kluczem żurawi –pejzaż bez ciebie.

Dzień za dniem,sen za snem,pełnia i nów,i słońce znów.Noce i dni wciąż nazbyt ładne –zmierzchy i świty bezradne.

Rower zmęczony płosząc gawrony sunie drożyną.Jedzie listonosz – już pod czerwoną jest jarzębiną. Na skwar narzeka,ma tylko przekaz – złotych sto dziewięć !Tą samą drogą wraca. Nikogo.Pejzaż bez ciebie.

Na horyzoncie topi się słońce w złocie czerwonym.Rzeką nadpływa siwa flotylla mgiełek wieczornych.Idę przez pole gdzie dwie topole -drzewo przy drzewie -patrzą z wysoka w przestrzeń jak otchłań -pejzaż bez ciebie.

Chyba to sprawił lipiec, że prawie nic już nie czuję.Słucham, jak teraz upał zamiera, ciszą pulsuje.Pewno ci dobrze gdzieś o tej porze,pewno przyjemnie. A wokolutko-pejzaż tak smutny- pejzaż beze mnie.Noce i dni o których nie wiesz lipiec i pejzaż bez ciebie.