Codziennik

Dawno nie pisałem,

a to dlatego, że działo się mnóstwo nowych rzeczy, które mnie ostatnio prawie całkowicie pochłonęły. Ale po kolei...zaraz na początku maja zostałem zaproszony przez Wojtka Czemplika (dyrektora artystycznego festiwalu MUSICA SACROMONTANA) do udziału w Koncercie „Śpiewy filipińskie – z Rzymu na krańce świata” w Świętej Górze. To była prawdziwa przyjemność, doskonała akustyka, znakomite towarzystwo: zespół „U Studni”, Valerio Losito, chór dziecięcy „ Zaczarowana melodia”. Ciekawe doświadczenie, za które chciałbym podziękować

Wojtkowi Czemplikowi jak i Valerio Losito. Bo przecież nie często mam okazję grać na mojej ovation muzykę barokową, to zupełnie inne brzmienie, piękne, niskie (strój 415)...a to wszystko w cudownym wnętrzu bazyliki Świętogórskiej. Mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja tam wrócić.

A teraz o czym innym, chociaż też ze świata muzyki. Tego lata coraz więcej czasu spędzam w Szczawie, pracując z dziećmi i młodzieżą (a niedługo może też z grupą seniorów). Nasze spotkania są wypełnione: tańcem,

śpiewem, śmiechem i zabawą. To jest bardzo zdolna, zaangażowana młodzież z dużym potencjałem. Szerszej publiczności chcemy pokazać efekty naszej pracy już w sierpniu podczas festiwalu „Pożegnanie lata w Szczawie”. Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszam!

A na sam koniec zostawiłem sobie napisanie o bardzo ważnym dla mnie wydarzeniu. Z inicjatywy dyrektora NCK - Zbigniewa Grzyba został zorganizowany koncert poświęcony pamięci Wojciecha Bellona pt. „Gitarą i piórem – wspomnienie o Wojtku Bellonie”. Przeróżne wykonania

znanych chyba wszystkim piosenek, wśród których najbardziej trafiły do mnie interpretacje utworów Bellona w wykonaniu Roberta Kasprzyckiego. Nie jest to dla mnie zaskoczeniem, bowiem Robert był laureatem Nagrody Wojtka Bellona na Krakowskim Festiwalu Piosenki Studenckiej. W tym miejscu dodam nieskromnie, ze mnie to się również kiedyś przydarzyło...nawet dwa razy:). Od lat szczenięcych do dziś żywię głęboki i niezmienny szacunek dla twórczości Wojtka Bellona i „Wolnej Grupy Bukowina”. Koncert miał dla mnie akcent osobisty również w nieco innym wymiarze. Otóż, spotkałem grupę przyjaciół z

harcerskich czasów, postanowiliśmy odkurzyć nasze wspomnienia i zorganizowaliśmy sobie taki wspólny dzień. Dużą i zwartą grupą wybraliśmy się w kieleckie rejony. Po emocjonującej i zapierającej dech w piersiach (alergię mam i czasem mnie dusi) podróży kolejką wąskotorową do późnych godzin wieczornych, lub też chyba wczesnych porannych śpiewaliśmy razem przy ognisku piosenki Wojtka Bellona, Roberta Bochenka...no i moje też. Harcerskie wspomnienia we mnie ożyły więc wspólnie z dyrektorem NCK Zbyszkiem Grzybem szykujemy dla miłośników „Koloru Zielonego” muzyczną...

niespodziankę...ale o tym następnym razem.